Pozycje jogi. Wygięcia do tyłu


Bardzo interesująca okazała się popołudniowa praktyka jogi. Wygięcia do tyłu.
Praktyka pozwalająca się zmierzyć z asanami bardziej wymagającymi. Nie tylko na poziomie fizycznym, ale również emocjonalnym. Jeśli posiadasz lęki, jest szansa że staniesz z nimi oko w oko.
Wygięcia do tyłu działały pobudzająco. Efektem ubocznym przez kilka pierwszych tygodni były kłopoty ze snem. Kiedy przychodziła pora snu wciąż czułam, że mam energię wystarczającą do przebiegnięcia maratonu. Zasypiałam nad ranem, a około piątej docierał do mnie znajomy głos muezina.
– Ok. Żyję i jestem w Indiach.
– Nie szkodzi. Prześpię się w południe.
Każda chwila wykorzystana na odpoczynek i regenerację była bezcenna.
Okazało się, że moje ciało potrafi więcej niż myślałam. Byłam zaskoczona. Niektóre asany przychodziły łatwo. Inne były niewykonalne lub trudne do zniesienia.
Moje ciało okazało się być bardziej otwarte niż umysł. W głowie cały czas słyszałam krytyczny głos, że to co robię jest nielogiczne i niepoważne.
Do diabła. Czy wszystko musi być logiczne i poważne? Czy głowa zawsze musi być wyżej niż nogi?
Dotarło do mnie, że zamiast cieszyć się tym co jest, kreuję problemy. Tak życiowo. Widziałam dziury a nie ser.
Byłam zaskoczona, kiedy odkryłam, że asany są wykonywane przez ciało, ale nie ono jest celem jogi. Joga nie jest dla ciała, tylko dla umysłu. Celem jogi jest zmiana sposobu myślenia. Jogę praktykuje się po to, aby zmieniać umysł.
Jeśli zaczynamy robić asanę, która wcześniej wydawała się być poza zasięgiem, przekraczamy swoje ograniczenia i wyobrażenia o sobie. Dochodząc do tego przechodzimy przez proces zmian. Robimy coś, co wcześniej wydawało się niemożliwe do wykonania. Jeśli jest to osiągalne w jodze, jest to również możliwe w innych dziedzinach życia.
Często słyszałam, że aby praktykować jogę nie trzeba sięgać po asany bardziej wymagające. Że to cyrk. Rozbuchane ego.
Być może. Nie trzeba, jeśli takie jest założenie.
Jednak moja praktyka jogi nauczyła mnie, że warto.